Mimo wspaniałego początku, Tottenham po raz kolejny nie był w stanie wygrać meczu w Premier League. Strzelanie szybko, bo już w pierwszej minucie rozpoczął Harry Kane. Niestety z każdą minutą Tottenham cofał się do głębokiej defensywy, co nie mogło dobrze się skończyć. Ostatecznie Liverpool zdobył dwie bramki i zgarnął całą pulę.
Pierwsza połowa rozpoczęła się od ogromnej niespodzianki na Anfield. Skreślany przez wszystkich Tottenham, wyszedł na prowadzenie. Akcję rozpoczął Sissoko odbiorem w środku pola. Podaniem uruchomił Sona na lewym skrzydle. Koreańczyk zszedł do środka i uderzył bardzo mocno. Piłka odbiła się od wewnętrznej części słupka. Wtedy niesamowitym instynktem w polu karnym, po raz kolejny wykazał się Kane. Szczupakiem wbił piłkę do siatki Alissona.
Liverpool ruszył do odrabiania strat. Początkowo goście dobrze radzili sobie z atakami The Red, ale z każdą minutą coraz bardziej rozkręcali się gospodarze. Na szczęście wszystkie ich ataki rozbijały się o genialnego między słupkami Gazzanigi. Bramkarz Spurs popisał się kilkoma znakomitymi paradami, pozwalając kolegom zejść do szatni z jednobramkowym prowadzeniem.
Druga połowa nie różniła się za bardzo od pierwszej. Liverpool dominował w środku pola. Przełamanie naszej defensywy nastąpiło w 52 minucie. Liverpool zaczął próbować mniej skomplikowanych rozwiązań. Górna piłka w pole karne. Firmino przegrał pojedynek główkowy, więc teatralnie zaczął upadać na murawę, domagając się jedenastki. Piłka minęła linię obrony, ale akcję zamykał Henderson, który niespodziewanie znalazł się na skrzydle i wykończył akcję strzałem po długim słupku. [1-1]
Tottenham nie miał wyjścia i musiał przestać skupiać się wyłącznie na defensywie. Najlepszą szansę zmarnował Son, który po ograniu Lovrena i bramkarza Alissona, uderzył w poprzeczkę. Po jednym z ataków Tottenham nadział się na kontrę. Mane wychodził sam na sam z Gazzanigą, wtedy dogonił go Aurier i odebrał mu piłkę. Kiedy próbował ją wybić, sprytnie przed niego wsunął się Mane i obrońca Tottenhamu zahaczył o jego nogę. Sędzia wskazał na jedenastkę, którą na bramkę zamienił Salah [2-1]
Tottenham rzucił się do odrabiania strat, ale czasu zostało im bardzo niewiele. W końcówce czerwoną kartkę powinien zobaczyć Alexander-Arnold, po brutalnym faulu na Rose, ale sędzie nie miał odwagi wyciągnąć drugiej żółtej kartki.
12 komentarzy ODŚWIEŻ
W tym sezonie zagralismy trzy dobre spotkania, z czego:
1. Mecz u siebie z AV. Dopiero po zejsciu Winksa zdobylismy dwie bramki i wygralismy to 3:1
2. Z CP, tutaj akurat Winks gral przez wiekszosc spotkania, niemniej nie zaznaczyl swojej obecnosci czymkolwiek.
3. Mecz ze Zvezda, brak Winksa, nasza dominacja.
Co prawda Harry nie jest winien wszystkich nieszczesc, bo kuleja u nas rowniez chociazby boki obrony, ale to co stalo sie z naszym srodkiem pola, gdzie kiedys potrafilismy gniesc wszystkich przeciwnikow wola o pomste do nieba. Nam potrzeba kogos kreatywnego, potrafiacego wygrac pojedynek 1 na 1 i potrafiacego zagrac dalej niz do najblizszego zawodnika. Kims takim jest Ndombele, a dlaczego Pochettino woli anglika, to juz jest jego slodka tajemnica.